To nie jest blog.

To nie jest blog.

Share this post

To nie jest blog.
To nie jest blog.
Winny, Niewinny, Zamknięty

Winny, Niewinny, Zamknięty

W aresztach tymczasowych w Polsce siedzi blisko 12 tysięcy osób. Ile z nich niesłusznie?

Jakub Dymek's avatar
Jakub Dymek
Sep 14, 2022
∙ Paid
3

Share this post

To nie jest blog.
To nie jest blog.
Winny, Niewinny, Zamknięty
Share
Fot. Gregor Fischer / Flickr.com

Dzwonek do drzwi o szóstej rano rzadko kiedy niesie ze sobą dobre wiadomości. I tak było w przypadku Piotra Chałupki, pracownika Politechniki Łódzkiej, mieszkańca Ksawerowa pomiędzy Pabianicami i Łodzią. Jesienią 2018 roku o świecie zjawili się po niego panowie z CBŚ-u. „Dali mi papier do podpisania, tam napisane: przemyt narkotyków z Niemiec” – opowiadał po latach w telewizyjnym reportażu. „Panowie, ja nie rozumiem, ja w żadnych Niemczech nie byłem, żadnymi narkotykami się nie zajmuje”. Gdy funkcjonariusze wyprowadzali go już z domu, minął się z matką – która być może przyszła zająć się 12-letnią wówczas córką państwa Chałupków. „Mamo, jadę do Warszawy, wyjaśnię to i wrócę”, zapewnił ją. Żadne z wyjaśnień, jakie złożył przed prokuratorem nie pomogły. I nie wrócił wcale tak prędko.

Czterdziestokilkuletni inżynier usłyszał wtedy, że miał rzekomo być kurierem narkotykowym winnym przerzucenia z niemiec ponad 180 kilogramów marihuany i pięciu kilogramów heroiny. Skonfrontowano go ze świadkiem – (ex)gangsterem, który poszedł na współpracę w nadziei na ograniczenie kary. Ten natychmiast wskazał Chałupkę jako kuriera: „to właśnie ten”. I choć mężczyźni mieli się dobrze znać z udziału w przestępczej działalności, okazało się, że oskarżający niewiele potrafi o Chałupce powiedzieć. „O co ci chodzi? Skoro ty człowieku mnie znasz, to poopowiadaj troszeczkę o mnie. Jaką mam rodzinę, gdzie mieszkam, ile mam dzieci”, zapytał trzeźwo oskarżony. Odgrywający kluczową rolę dla całej sprawy świadek powiedział tylko, by nie mącić mu takimi pytaniami w głowie. I na tej podstawie Chałupka trafił do aresztu na 15 miesięcy.

Z zebranych o domniemanym kurierze narkotyków informacji – że jest z zawodu motorniczym tramwaju, ma auto marki volkswagen polo i często bywał w Niemczech – do Chałupki nie pasowało nic poza nazwiskiem. A to właśnie nazwisko okazało się kluczem do wszystkiego. Jak się okazało, w okolicy mieszka co najmniej jeszcze jeden Piotr Chałupka – rzeczywiście motorniczy, nie inżynier z Politechniki. I choć po piętnastu koszmarnych miesiącach Chałupka wyszedł z aresztu (za poręczeniem w wysokości 60 tys. złotych), sąd w pierwszej instancji i tak skazał go na karę 7 lat pozbawienia wolności i zwrot dwóch i pół miliona PLN korzyści, jakie rzekomo uzyskał dzięki transporcie narkotyków. Sąd przychylił się do wersji prokuratury, mówiącej że Chałupka (inżynier) przywłaszczył sobie tożsamość Chałupki (tramwajarza) i za wiarygodne uznał zeznania skruszonego gangstera. Oskarżający Chałupkę człowiek do końca utrzymywał, że winny jest inżynier, nawet gdy inni świadkowie i oskarżeni w procesie przemytników zeznawali, że to z Chałupką-motorniczym, a nie inżynierem, się znali, a nawet bywali na wspólnych wakacjach.

Ostatecznie koszmar skazanego i jego rodziny przerwał latem 2022 roku sąd apelacyjny. W prawomocnym wyroku uniewinnił Chałupkę od zarzutów, stwierdzając że całe postępowanie przeprowadzono bez właściwej weryfikacji tożsamości osób w sprawie. Nakazał zwrócić poręczenie majątkowe i zwolnił Chałupkę z konieczności oddania rzekomych korzyści majątkowych z przemytu narkotyków. Oskarżający go mały świadek koronny został wypuszczony na wolność i dziś zajmuje się m.in wożeniem pomocy humanitarnej do Ukrainy. Nieświadome być może w pełni jego roli (i wcześniejszych podejrzeń o wyłudzenie olbrzymich kwot od staruszków oraz członkostwa w przemytniczym gangu) media opisują czasem bohaterskie dokonania Łodzianina. W rozmowie z pozbawioną tych złudzeń„Uwaga” TVN powiedział, że teraz zaciąga się do ukraińskiego wojska, wyjeżdza, nie zgadza na publikację wizerunku, po czym kontakt się urwał.

Chałupka jako wolny człowiek ma teraz otwartą drogę do ubiegania się o odszkodowanie i zadośćuczynienia za niesłuszny areszt. Statystyki i doświadczenia polskich adwokatów podpowiadają, że średnia kwota, jaką na drodze sądowej uzyskuje od państwa niesłusznie pozbawiony wolności obywatel, to między 40 i 50 tysięcy. W tysiącach przypadków niesłusznych aresztowań pojawia się zawsze to samo pytanie: czy i ile pieniędzy może człowiekowi zadośćuczynić za przerwane, jeśli nie zniszczone, życie?

I.

Jeżeli jest jedna rzecz, która wyróżnia systemy autorytarne i niemal każdy zgodzi się, że właśnie po tym najłatwiej je poznać, to jest nią uznaniowe i arbitralne pozbawianie obywateli wolności. Uznaniowe i arbitralne znaczy tyle, że przedstawiciel władzy – czy będzie to dyktator, minister sprawiedliwości, prokurator albo sędzia – może działać obok prawa i standardów, nie bojąc się konsekwencji swoich działań. Robi to, co robi, bo tak chce, bo jest przekonany, że może lub stawia polityczną czy zawodową korzyść nad wszystko inne. Nie zawsze muszą być to zresztą wyłącznie przypadki autorytaryzmu w jego najbardziej skrajnej postaci. Ale dla niewinnie oskarżonego i osadzonego w areszcie bez wyroku nie ma znaczenia, czy chodzi o surowość religijnego fundamentalizmu jakiejś arabskiej satrapii, skorumpowany wymiar sprawiedliwości w postsowieckiej republice, czy leniwego lub bezdusznego sędziego w kraju Unii Europejskiej. Skutki w postaci utraty szans na pracę lub niemożliwość spłaty długów, rozłąka i rozpad rodziny, nieodwracalne czasem szkody dla zdrowia i psychiki – są takie same.

W Polsce (ani w Grecji czy USA) nie ma Gułagu, obozów odosobnienia ani tajnych kazamatów służb bezpieczeństwa. A jednak w państwach Zachodu dalej nadużywa się tymczasowego aresztowania, czasami na podstawie przesłanek tak błahych, że aż niewiarygodnych, łamiąc ludziom życie. Pojęcie „areszt tymczasowy” jest też tu o tyle mylące, że tymczasowość aresztu może oznaczać w rzeczywistości całe lata – dwa, trzy, a nawet pięć. Bywa, że areszt, zamiast przyspieszyć proces, przynosi odwrotny skutek i obok odsiadki podejrzanego czeka dodatkowa „kara” w postaci na przykład kolejnych dziesięciu lat rozpraw i przesłuchań.

Nowe opracowania pokazują, że problem być może wręcz się zaostrza – choć przecież w czasach masowego cyfrowego nadzoru społeczeństw, PEGASUS-a, dozoru elektronicznego i rozpraw on-line, sięganie po średniowieczne metody odosobnienia jest już nie tylko coraz mniej akceptowalne, ale zwyczajnie się nie opłaca. A społeczne koszty utrzymania podobnie nieefektywnych i czasami nieludzkich metod (i w tym także niestety społeczeństwa Zachodu nie różnią się niestety od autokracji ) ponosimy wszyscy.

W teorii kwestia tymczasowego aresztowania jest w Polsce dobrze uregulowana – nie można człowieka zamknąć, jeśli sam się nie ukrywa przed wymiarem sprawiedliwości, nie stwarza zagrożenia dla innych i nie ma wysokiego prawdopodobieństwa, że podejrzany będzie mataczył albo ucieknie z kraju. Co więcej, nie można w zgodzie z polskim prawem przedłużać tymczasowych aresztów w nieskończoność. Podejrzany lub oskarżona powinni mieć dostęp do obrony i możliwość odwołania. W praktyce jest inaczej, a znane przypadki nadużyć mrożą krew w żyłach.

II.

W tym roku mija 10 lat, od kiedy sprawa nadużywania tymczasowych aresztowań stała się w Polsce głośnym tematem i pojawił się impuls do zmiany. Mało kto o tym pamięta, ale słynne hasło „Donald matole, twój rząd obalą kibole”, miało swój początek w represjach wobec środowiska kibicowskiego. Ówczesne władze miały uzasadnione podejrzenia, że futbolowi fanatycy, zorganizowana przestępczość i skrajni – nierzadko wprost odwołujący się do nazizmu – nacjonaliści to czasami pokrywające się zbiory. Jednak obok działań wymierzonych w faktycznych neonazistów czy bandytów pojawiły się także aresztowania ludzi na podstawie wątpliwych donosów i ich czasem wieloletnie przetrzymywanie w aresztach. Najgłośniejsza była sprawa kibica Legii Macieja Dobrowolskiego, którego zamknięto za rzekomy współudział w przemycie marihuany – choć spędził w areszcie 40 miesięcy, a nigdy nie postawiono mu zarzutów, otrzymał odszkodowania w śmiesznie niskiej wysokości. Sprawa ciągnęła się latami, a nawet korzystne dla Dobrowolskiego wyroku Europejskiego Trybunału Praw Człowieka nie pomogły zadośćuczynić krzywdzie.

Spraw podobnie gorszących było jednak w XXI wieku w Polsce więcej. Na przykład kobiety, którą w zaawansowanej ciąży nocy skutą kajdankami przewieziono do aresztu, uniemożliwiono kontakt z rodziną, pełnomocnikiem i w końcu własnym nowonarodzonym dzieckiem. “Nie odstąpiono od przeprowadzenia przesłuchania w szpitalu pomimo porodu w toku”, pisał wtedy rzecznik praw obywatelskich. To była pierwsza kadencja PiS. Niektóre sprawy były tragiczne, inne absurdalne. W 2018 roku Polska przegrała – nie po raz pierwszy – przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka sprawę o nieuzasadniony areszt w przypadku człowieka, który spędził w areszcie więcej czasu, niż wynosił najsurowszy wymiar kary za przestępstwo, jakiego miał się dopuścić. W tym przypadku mężczyzna (winny zarzucanych mu czynów) przesiedział w areszcie 4 lata i trzy miesiące, choć maksymalna grożąca mu kara wynosiła 4 lata odsiadki. To z kolei sprawa z czasów szczytowej Platformy Tuska.

Dlaczego piszę w tym kontekście o partiach politycznych? Bo sprawę aresztowej samowolki wzięło blisko dekadę temu na sztandary Prawo i Sprawiedliwość. Od lokalnych radnych po najwyższych rangą członków partii ludzie PiS-u wstawiali się wtedy za kibicami i bronili ich przed tym, co uważali za celowe represje wymierzone w ideologicznie wrogie władzy środowisko. Dobrowolski co prawda przesiedział w areszcie ponad 3 lata, ale po kolejnych wyrokach przed europejskimi sądami, Polski wymiar sprawiedliwości zaczął konsekwentnie ograniczać nadużywanie tymczasowego aresztowania. Presja z Europy, mozolne wysiłki zmierzające do ograniczenia liczby tymczasowo aresztowanych i relatywnie wysoki stopień uznawalności zażaleń sprawił, że powoli, ale z każdym rokiem satystyki zmieniały się na lepsze. Aż przyszedł rok 2016.

Keep reading with a 7-day free trial

Subscribe to To nie jest blog. to keep reading this post and get 7 days of free access to the full post archives.

Already a paid subscriber? Sign in
© 2025 Jakub Dymek
Privacy ∙ Terms ∙ Collection notice
Start writingGet the app
Substack is the home for great culture

Share