Weaver: Kryptowaluty? Sądzić, spalić, zdelegalizować.
Będę szczęśliwy, gdy zostanie po nich jedynie dymiący krater – mówi mi badacz bezpieczeństwa informatycznego z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley.
„Jest jeden model biznesowy, który kryptowaluty obsługują naprawdę dobrze: wymuszenia okupu. Po prostu, gdyby rosyjscy hakerzy próbowali wymusić od globalnej firmy 5 milionów dolarów w gotówce, oprócz kilku walizek papieru, dostaliby w prezencie trochę ołowiu – w środek czaszki od amerykańskiego snajpera. Dzięki krytowalutom nie muszą się tego obawiać i ich pomysł na życie ma się świetnie. Inaczej może musieliby pójść na wojnę i walczyć po stronie tego idioty Putina. Jednak do wszystkich innych celów – nawet do handlu narkotykami czy obrotu nielegalną pornografią – kryptowaluty się nie nadają. Rozumiesz – są tak niefektywne, że nawet dilerzy ich nienawidzą!”
– mówi mi dr Nicholas Weaver, informatyk i wykładowca na International Computer Science Institute przy Uniwersytecie Kalifornijskim w Berkeley. Weaver zajmuje się zagrożeniami sieciowymi i bezpieczeństwem sieci od czasów, kiedy większość z czytających te słowa nawet nie miało w domu neostrady. Ale szerzej świat usłyszał o nim dopiero w ostatnich latach, gdy do sieci zaczęły trafiać jego wykłady dla studentów. Weaver przekonuje w nich, że z punktu widzenia technologii, ekonomii i bezpieczeństwa rzekomo rewolucyjne wynalazki bitcoina i blockchaina nadają się… do śmieci. W rzeczy samej: jego pierwszy wykład miał tytuł „kryptowaluty – wypalić ogniem”.
Jeśli jesteście ciekawi, jak pewien skromny (nawet jeśli ekscentryczny) informatyk z Kaliforni postanowił rzucić się na wartą dziesiątki miliardów branżę – przeczytajcie ten wywiad. W naszej rozmowie Weaver tłumaczy też czym jest „samoobsługowe oszustwo giełdowe”, jak działa ekonomia piramidy finansowej i czemu kryptowaluty wcale nie pomagają ominąć sankcji tak skutecznie, jak to się niektórym wydaje.
Rozmowa ukazała się również w tygodniku PRZEGLĄD, nr 02/2023 w ramach mojego nowego cyklu GLOBALNY PUNKT WIDZENIA.
Jakub Dymek: Kryptowaluty. Do czego służą?
Nicholas Weaver: Hazardu, handlu narkotykami i wymuszania okupu. Kiedyś byłem zdania, że kryptowaluty to ciekawostka, którą będę mógł wykorzystać w moich artykułach naukowych jako źródło komicznych anegdot. Potem pomyślałem, że to jednak coś gorszego. Dziś przekonuję, że jedyne co warto zrobić z całym systemem kryptowalut, to wystrzelić w kosmos. A konkretnie: wystrzelić je tak, aby spłonęły w Słońcu. Astronomowie mówią mi, że to może być dużo trudniejsze, niż po prostu wysadzenie ich w powietrze, ale moim zdaniem warto. Żeby nigdy przypadkiem nie odkryła ich obca cywilizacja.
Skoro są takie złe, to po co się pan w ogóle zajął ich badaniem?
Jedną z moich specjalizacji była przestępczość on-line. Kiedy po raz pierwszy nasze środowisko zetknęło się z kryptowalutami, część badaczy postanowiła je zignorować, część uwierzyła w ich potencjał. Ja postanowiłem czerpać korzyści z ich wad...
...czyli ktoś jednak ma z nich pożytek!
A jednak, jak wielu innych badaczy zagrożeń i bezpieczeństwa informatycznego, nie mam nic przeciwko, aby obiekt mojego zainteresowania zniknął. Jak to się czasem mówi: jesteśmy branżą ludzi, którzy woleliby być bezrobotni. Jeśli po kryptowalutach zostanie wyłącznie dymiący krater – będę szczęśliwym człowiekiem.
Dobrze, skoro jednak nie każdy wie, dlaczego tak jest – poproszę o szybki wykład.
Cała magia kryptowalut opiera się na jednej obietnicy: nie będzie żadnego zaufanego pośrednika między stronami transakcji. Żadnego banku, żadnego państwa, żadnego operatora karty płatniczej. Co to jednak oznacza w praktyce? Powiedzmy, że płacisz za coś korzystając z elektronicznego portfela kryptowalut. Jeśli coś pójdzie nie tak, zajdzie pomyłka w transakcji albo zostaniesz okradziony – bezpowrotnie tracisz pieniądze. „Dziękujemy, do widzenia!".
Co więcej: aby zamienić kryptowaluty na dolary albo dolary na kryptowaluty, co najmniej jedna strona transakcji musi mimo wszystko skorzystać z pośrednika: kantoru czy giełdy krypto. A to czyni korzystanie z bardziej powolnym i mniej efektywnym. Oraz – wróć do punktu pierwszego – łamie samą zasadniczą obietnicę rezygnacji z pośredników. Jeszcze głębszy polega tak naprawdę na tym, jak wymyślony został cały mechanizm działania kryptowalut.
To znaczy?
Krypotowaluty zostały wymyślone przez tych fanatyków pieniądza opartego na złocie. Zapytaj dowolnego ekonomistę i każdy ci powie, że jedyną rzeczą gorszą od hiperinflacji jest deflacja. Bo to oznacza, że ludzie nie chcą wydawać pieniędzy, jeśli bardziej opłaca się im trzymać gotówkę, niż wydawać ją na pozyskiwanie dóbr. Tymczasem kryptowaluty zostały wymyślone w dokładnie ten sposób! Mają z czasem zyskiwać na wartości, więc są walutą deflacyjną. Co czyni ten pomysł bez-sens-ownym! Gwałtowne skoki wartości bitcoina i jego deflacyjny charkter proawdzi do tego – to autentyczny przykład – że jeśli ktoś kupił pizzę za bitcoiny w 2010 roku, przepłacił o sto milionów dolarów według nominalnej wartości bitcoina z 2018 roku. To czyni je lepszym narzędziem oszustw, dzikiej spekulacji i hazardu niż płatności.
Ale ktoś jednak używa ich jako środka płatniczego?
W ograniczonym zakresie. Deflacyjny charakter kryptowalut, nieodwracalność transakcji i brak zaufania między stronami czynią je dużo mniej użyteczną alternatywą dla zwykłych płatności elektronicznych.
Nawet do kupowania narkotyków?
Nawet branża narkotykowa nigdy nie miała aż takiego pożytku z kryptowalut, jak mogło się wydawać. Dzienny obrót narkotykami na kryptomarketach to milion dolarów. To może wydawać się sporą kwotą, dopóki ktoś nie uświadomi sobie, że tyle zarabia się codziennie na handlu narkotykami na kilku ulicach miasta Baltimore. Rozumiesz, nawet z punktu widzenia dilerów kryptowaluty są do niczego! Więc także kryminaliści ich nienawidzą i z chęcią zamieniliby ten system na inny, gdyby ktoś wymyślił lepszą technologię. Z wyjątkiem jednej grupy – specjalistów od wymuszeń na globalną skalę.
Dlaczego akurat ich?
Bo rosyjscy hakerzy próbowali wymusić od globalnej firmy 5 milionów dolarów w gotówce, oprócz kilku walizek papieru, dostaliby w prezencie trochę ołowiu – w środek czaszki od amerykańskiego snajpera. Dzięki krytowalutom nie muszą się tego obawiać i ich pomysł na biznes ma się świetnie. Oczywiście okupu nie zapłacisz też przelewem – bo bank go unieważni. Nie przekażesz pieniędzy anonimowo, a odwracalność płatności bankowych – których nie ma w kryptowalutach – umożliwia prześledzenie i cofnięcie płatności na słupa. Dlatego dla ekonomii okupów kryptowaluty są taką żyłą złota.
Keep reading with a 7-day free trial
Subscribe to To nie jest blog. to keep reading this post and get 7 days of free access to the full post archives.