Dzień dobry! Dziś zapraszam do lektury nowego formatu: cyklicznej prasówki. W tych mejlach postaram się Wam przybliżyć rzeczy, które czytam, słucham i oglądam – a nie wszystkie trafiają w postaci cytatów czy odniesień do gotowych tekstów. Będę tu polecał artykuły ze światowej prasy, podcasty, książki, archiwalia, raporty, a niewykluczone, że i fotoreportaże, seriale dokumentalne czy malarstwo. Z pewnością sporo odnośników będzie prowadzić do treści w języku angielskim, dlatego zadbam o to, żeby je omówić i przybliżyć.
Moim celem jest pokazać rzeczy nieoczywiste, napisane z oryginalnej perspektywy czy prowokujące do myślenia – nie chcę jednak zarzucać Was linkami. To nie Twitter ani lista lektur. Wszyscy i tak mamy na codzień za dużo internetowych adresów, kolorowych ikonek i migających reklam błagających o uwagę. Całość pierwszej prasówki znajdziecie poniżej.
To nie jedyna nowość. Od dziś także możecie „kupić mi kawę” – to jest wirtualnie wesprzeć drobną kwotą, równowartością małej lub dużej kawy, w serwisie BuyCoffee.to
Mam nadzieję, że ta nowa forma przypadnie wam do gustu. Będę bardzo wdzięczny (naprawdę!) za wszystkie uwagi i komentarze – zarówno pod tym newsletterem, jak na na dymek@substack.com.
Czy jest coś, o co powinienem wzbogacić tę platformę? Interesuje Was jakiś konkretny temat? Macie pomysł na to, z kim powinienem zrobić wywiad? Piszcie 📮.
Czytam: Nialla Fergusona
„Czy mamy już trzecią wojnę światową?” i „Siedem najgorszych scenariuszy wojny w Ukrainie” – normalnie omijałbym podobne tytuły szerokim łukiem. Ostatnie teksty Nialla Fergusona publikowane na stronach „Bloomberg Opinion” jednak pochłaniam z ciekawością, jakiej dawno nie wzbudziły we mnie żadne prasowe analizy. Ten konserwatywny szkocki historyk pozostaje jednym z nielicznych odrębnych, idących pod prąd autorów piszących z zachodniej perspektywy o rosyjskiej inwazji na Ukrainę. To naprawdę zasługuje na uznanie. Szczególnie, że po ponad miesiącu wojny zdecydowana większość analiz, jaka jeszcze się ukazuje, to kłujące w oczy mieszanki banałów osnutych wokół tych samych kilku punktów: #surowce, #imperializm, #szaleństwo…
Tekst Fergusona „Putin wyciąga błędne wnioski z historii. Niestety, Ameryka również” obszerniej omawiam tutaj – i bardzo go polecam. Choć jego autor, jak i my wszyscy, jest skazany na opisywanie procesu historycznego z jego środka i wyrokowanie na podstawie zestawu faktów, który wciąż się zmienia.
Słucham: o (nie)skuteczności sankcji
Słucham niedawnego odcinka podcastu Things that go boom, poświęconego zagadnieniom bezpieczeństwa narodowego i tytułowym „wybuchowym sprawom”. Po ostatnim słabszym post-pandemicznym sezonie TTGB wrócił do formy! W ostatnim odcinku prowadząca Laicie Heeley przygląda się sankcjom. A konkretnie temu: kiedy i jak sankcje działają? Wnioski: rzadko i nie zawsze tak, jak byśmy tego chcieli.
Od zablokowania utalentowanym studentom z Iranu możliwości udziału w wymianach międzynarodowych, po ograniczenie możliwości kupna artykułów malarskich na Kubie, nowy odcinek TTGB pokazuje też, jak odległe i zupełnie przeciwskuteczne rezultaty potrafią przynosić sankcje. (Jeśli zaś chcecie przeczytać o dużo bardziej szkodliwych i śmiercionośnych konsekwencjach sankcji, to warto zacząć od tego krótkiego bardzo konkretnego raportu Cato Institute)
A tak też się składa, że w tym samym temacie wystąpiłem w podcaście Jakuba Wiecha dla LIBERTE!, gdzie odpowiadałem na tytułowe pytanie. Czy sankcje osiągają założone cele? Historia mówi: nie.
Oglądam: nowego Star Treka…
Czy drugi sezon Picarda jako przestroga przed ludzką pychą, memento i pochwała liberalnego uniwersalizmu przychodzi za wcześnie, rychło w czas czy za późno? Oglądanie serialu o tym, że uczciwych demokratów od galaktycznych faszystów dzieli tylko krok (i, w tym przypadku, czasowa anomalia) nabiera w trakcie trwania prawdziwej wojny podwójnego charakteru. Czy jest tak, że przed barbarzyństwem naprawdę chronią nas instytucje demokatyczne i należy je za wszelką cenę ochronić dla przyszłych pokoleń (to leitmotiv tego sezonu)? Czy może właśnie science-fiction pokazuje nam, że te instytucje – jak United Federation of Planets i cała ziemska merytokracja czasów USS Enterprise – to tylko możliwy do zrealizowania w konwencji science fiction scenariusz, wymysł scenarzystów i alibi dla imperializmu i przemocy Zachodu?
Tak czy inaczej, ten sezon (jestem w połowie) ociera się o małe arcydzieło. Twórcom udało się upchać – w zgodzie z zasadą, że cała kultura jest już tylko remiksem istniejącej kultury – wszystkie ulubione przez fanów i najbardziej rozciągające granice konwencji motywy: jest Borg, podróże w czasie i światy alternatywne, wizyty na Ziemi XXI wieku, Whoopi Goldberg i Q. I głęboki origin story Picarda.
Z wartych docenienia wątków publicystycznych (które mogą się wszak zdezaktualizować): w roli jednych z najbardziej odrzucających, skorumpowanych i faszystoidalnych sił na ziemi XXI wieku scenarzyści Picarda obsadzili… ICE, niesławną amerykańską policję imigracyjną, zajmującą się łapankami „nielegalnych” przybyszów.
Tego dnia w historii: 13.04.1985 Danuta Danielsson wali torebką w głowę neonazistę
Urodzona w Gorzowie Wielkopolskim Danuta Danielsson, której bliscy byli w trakcie II wojny światowej ofiarami hitlerowskich represji i obozów koncentracyjnych, przeszła do historii dzięki tej fotografii – która po ukazaniu się w szwedzkich i europejskich gazetach w 1985 roku do dziś stanowi symbol oporu i niezgody zwykłych ludzi na odrodzenie się totalitarnych i zbrodniczych ideologii w Europie.
Życiowa historia pani Danuty nie należała jednak do wesołych, zmarła trzy lata po wydarzeniach ze szwedzkiego Växjö, które uwieczniła fotografia. W 2020 ukazał się ten ciekawy artykuł naukowy o fenomenie fotografii „kobiety z torebką”.
Dziś w Szwecji scena z fotografii jest uwieczniona również na pomnikach, a wizerunek Danuty Danielsson stał się częścią popukultury.
To tyle na dziś. Będę bardzo wdzięczny za wszystkie komentarze! Jeśli zainteresował Was jakiś omawiany temat, a linki okazały się przydatne – możecie wyrazić swoje wsparcie stawiając mi wirtualną kawę.
Jeszcze raz dzięki i do usłyszenia!
Dzięki za udostępnienie zdjęcia pani Danieli. Piękna rzecz.