Ten tekst jest rozszerzoną wersją artykułu, który ukazał się na stronach weekendowego magazynu „Dziennika Gazety Prawnej” z 1.IV.2021, dostępnego na stronach e-dgp.
Jeśli ktoś dopiero niedawno usłyszał nazwisko „Joe Rogan” w mediach głównego nurtu, to może mieć w głowie obraz groźnego dla społeczeństwa fanatyka. Rasisty, transfoba, antyszczepionkowca. W dominującej dziś opowieści ten komik, prezenter i celebryta po pięćdziesiątce jest twarzą najgroźniejszego programu, jaki istnieje w anglojęzycznym świecie. I jako podejrzany o globalną dezinformację jest nie mniej szkodliwy niż kremlowska telewizja Russia Today czy wyrzucony z platform cyfrowych Donald Trump.
Co zabawne, sam Rogan najpewniej uważa, że jest najbardziej wyluzowanym i nieszkodliwym człowiekiem na planecie. Lubi zapalić skręta, medytuje, sprzeciwia się mordowaniu zwierząt w przemysłowych hodowlach, z każdym chętnie się napije i pogada, i nie ma dla niego tematów tabu. To właśnie pomogło mu się stać najpopularniejszym podcasterem świata. Jeden odcinek jego internetowego talk show „Joe Rogan Experience” przyciąga średnio 11 mln ludzi, również tych mieszkających daleko poza granicami samej Ameryki. Z tego powodu ostatni skandal wokół programu będzie miał uniwersalne konsekwencje dla mediów, cenzury i debaty w sieci. Otóż na początku 2022 r. lekarze i tysiące oburzonych słuchaczy zaapelowali do Spotify – szwedzkiego giganta udostępniającego podcast Rogana – by zrobił porządek ze szkodliwymi teoriami na temat szczepionek, które upowszechnia komik. Ale nie po to firma zapłaciła mu grubo ponad 100 mln dol. za wyłączne prawa do podcastu, żeby teraz pozbywać się tak cennej inwestycji, prawda?
Kilka dni temu Rogan powiedział w swoim programie, że jeśli będzie musiał uważać na każde słowo, to sam zrezygnuje ze współpracy ze Spotify.
I.
Początkowo kariera zawodowa Rogana nie wskazywała, że kiedyś przyćmi swoją sławą największe nazwiska amerykańskich mediów. W młodości pracował na budowie, potem odnajdywał się jako komik, aktor w serialach niewysokich lotów i komentator sportów walki, które są jego pasją. Na początku XXI w., w czasach szczytowej popularności telewizyjnych reality show, rozpoznawalność Roganowi przyniosło prowadzenie programu „Fear Factor” (Nieustraszeni), którego uczestnicy musieli przed kamerami przełamać strach w takich zadaniach, jak jedzenie robaków czy kąpiel w obrzydliwej cieczy. Nie jest to CV marzeń w branży medialnej. Ale być może dzięki temu Rogan doskonale porusza się w gatunkach i konwencjach, które podobają się szerokiej publiczności, nawet jeśli obrażają gusta intelektualnych elit.
Podcast, z którego jest dziś najbardziej znany, zaczął się w 2009 r. od – jak mówił sam Rogan – „gadania głupot przed ekranem komputera”. Kluczem do sukcesu okazała się forma, która niewiele robi sobie z tradycyjnych zasad sztuki dziennikarskiej. Rogan rozmawia ze swoimi gośćmi godzinami, pozwala sobie na długie i niewiele wnoszące dygresje, nie pilnuje tematu rozmowy i rzadko zadaje trudne, wnikliwe pytania. Jego antenowa osobowość to trochę kumpel, a trochę wujek – miły, ciekawski, który każdemu da się wygadać, ale trzy minuty po zakończonej rozmowie może już zapomnieć, o czym była mowa. Bo w gruncie rzeczy nie o fakty czy argumenty tu chodzi, lecz o dobrą atmosferę i uczciwą wymianę zdań.
Gośćmi Rogana w ostatnich latach, gdy jego program sięgnął szczytów popularności, byli m.in. kandydat na prezydenta USA Bernie Sanders, konserwatywny (pop)intelektualista Jordan Peterson, miliarder Elon Musk i sygnalista, który dał początek globalnej aferze podsłuchowej, Edward Snowden. Rogan z takim samym zainteresowaniem i szacunkiem – lub jego brakiem – traktuje zarówno wpływowych polityków i naukowców, jak i komików czy siewców teorii spiskowych z zakazem wstępu do tradycyjnych mediów. Wywiad z siedemdziesięciokilkuletnim Bernie’m Sandersem, który kandydował wówczas w prawyborach prezydenckich partii demokratycznej, Rogan zaczął od słów: „Cześć, Bernie, chyba dużo się teraz u ciebie dzieje, co?”. Niektórzy goście programu po spotkaniach z Roganem dodawali od siebie, że prowadzący chyba nie do końca wiedział, z kim rozmawia – bo i jakże miałby się przygotować do nagrania rozmowy o na przykład obszernej książce popularnonaukowej, jeśli nagrywa podobnych rozmów trzy albo cztery w tygodniu? „Obserwuję taką jedną panią naukowiec na Twitterze, i ona jest kurde szalona. Nie jest zła, ale kurde, szalona osoba z niej” – orzekł Rogan na temat sporów naukowców w internecie.
Jeden odcinek podcastu może trwać nawet pięć godzin, w trakcie których dwóch facetów zdąży omówić tematy UFO, alternatywnych terapii przeciwko COVID-19, kobiet, sportu, psychodelików i sztuk walki. W tym właśnie – powiedzą niektórzy – cały problem. I trzeba coś z nim zrobić. Zwłaszcza że już wcześniej prezentera imały się rozmaite kontrowersje, zarzuty o transfobiczne wypowiedzi i używanie rasistowskiego słowa na „n”.
Gdy Rogan zaczął poruszać temat szczepionek i pandemii w swoich programach, wielu straciło cierpliwość. O ile zasada „niech każdy się wygada” była dla jego krytyków niebezpieczna nawet w „niewinnych” czasach, o tyle w trakcie pandemii stała się zabójcza. Rogan stanowi „zagrożenie dla zdrowia publicznego” – pisali w liście otwartym medycy wzywający Spotify do natychmiastowego przeciwdziałania dezinformacji. Iskrą był grudniowy odcinek z udziałem dr. Roberta Malone’a – najgłośniejszego być może krytyka polityki walki z pandemią i szczepionek mRNA. Malone jest nazywany (z niewielką dozą przesady) „guru antyszczepionkowców”. Program z jego udziałem został z tego powodu błyskawicznie zablokowany na innych platformach, ale na Spotify wisi do dziś. W geście protestu ze szwedzkiej platformy swoją muzykę wycofał Neil Young. Muzyk w dzieciństwie chorował na polio, chorobę, którą udało się w końcu wyeliminować właśnie dzięki programowi masowych szczepień. Do wezwań ocenzurowania czy innej kontroli treści w kontekście Spotify i Rogana odniosły się nawet rzeczniczka Białego Domu i chyba każda licząca się anglojęzyczna redakcja.
Bo Rogan nie jest po prostu popularny. Jest żywym symbolem upadku klasy eksperckiej i modelu tradycyjnych mediów. Dziesiątki milionów fanów uwielbiają go za to samo, za co nienawidzą go reporterzy, zawodowe gadające głowy i cała branża newsowa. Komik pokazuje, że nie trzeba być dziennikarzem ani nawet znać się na poruszanych tematach, by ludzie chcieli cię słuchać. Rogan nie docieka, nie robi show opartego na stałym rytmie ostrych pytań i ciętych ripost, ignoruje wszystkie zasady warsztatu dziennikarskiego. Jest everymanem, który zabiera paniom i panom z mediów to, co mają najcenniejsze – podium, posłuch i prestiż. Symbolizuje triumf „chłopskiego rozumu” nad hierarchiami i instytucjami liberalnej demokracji.
Robi z mediami to, co populistyczna epoka zrobiła z polityką i debatą publiczną i dlatego – parafrazując popularny mem – „eksperci go nienawidzą!”.
Keep reading with a 7-day free trial
Subscribe to To nie jest blog. to keep reading this post and get 7 days of free access to the full post archives.