🎙 Witold Jurasz: Czy Rosja jest cynicznym państwem nie zawsze złych ludzi?
Rosjanie na dzień dobry dadzą nam w zęby, a jeśli się z tym pogodzimy, to będą nas dalej bić. Ale tworzenie mitu „Rosji nieodgadnionej, której nie da się zrozumieć", tylko nam szkodzi.
Antyputinizm i antyrosyjskość są dziś w Polsce mało oryginalną (i na pewno nie wymagającej wielkiej cywilnej odwagi) postawą myślową. Co innego oczywiście w Białorusi, Ukrainie i samej Rosji – gdzie za mówienie prawdy i stawianie oporu władzy grożą najpoważniejsze konsekwencje: od knebla cenzury po zniknięcie, za którym stoi upozorowane samobójstwo. Sięgając po Demony Rosji, książkę Witolda Jurasza miałem nadzieję na świetną lekturę, ale i niemało obaw, że po raz wtóry przeczytam te same komunały i mądrości. O tym, jak to Zachód był głupi, a Polska mądra; że świat skazany był na wojnę; że błyskotliwość naszych ruchów dyplomatycznych i stabilny sojusz z USA prowadzi nas ku bezpiecznej przyszłości – a więc też spokojnie możemy wrócić do platformersko-pisowskiej nawalanki. Na szczęście jest inaczej: książka jest naprawdę świetną i wciągającą lekturą (i tu się nie pomyliłem), ale nie ma w niej ani tonu kazania czy wykładu, ani spóźnionego tryumfalizmu. Jurasz – choć mógłby – nie krzyczy do nas „A NIE MÓWIŁEM!”. Przecież niemało z jego diagnoz, nawet jeśli w swoim czasie surowych czy pesymistycznych, na temat Białorusi i Rosji (gdzie pracował) się potwierdziła.
Jednak w książce, zamiast pochwały własnej przenikliwości, Jurasz opowiada raczej historię „codziennego zła” w Rosji za pomocą tuzinów anegdot, ludzkich historii i reportażowych obrazków. A między nimi przemyca i szerszą diagnozę, która to wszystko spina. Rosja jest, owszem, zła – ale też nie brakowało jej przynajmniej do niedawna profesjonalizmu, cynizmu, determinacji w osiąganiu założonych celów. Polska zaś – przede wszystkim nasza dyplomacja i aparat spraw zagranicznych – gra w drużynie dobra, ale niestety bez podobnego profesjonalizmu, determinacji i cynizmu, jaki charakteryzuje naszych sąsiadów/przeciwników. Jesteśmy przekonani o rosyjskim złu i naszej słuszności, więc nie znajdujemy motywacji, by naprawiać instytucje, budować lepszą kulturę demokratyczną, walczyć o lepszą pozycję Polski na arenie międzynarodowej. Marnujemy potencjał, który – kosztem cudzej tragedii – daje nam historia i wielka polityka.
O tym wszystkim posłuchacie w naszej rozmowie – link poniżej. A w niej Jurasz mówi m.in:
→O antyrosyjskości: Jestem absolutnie antyputinowski. A co do antyrosyjskości, to polecam zachować pewien zdrowy rozsądek i pamiętać, że są przyzwoici Rosjanie. (…) Wydaje mi się, że udaje mi się unikać rusofobii, bo pamiętam o nich. Ale wydaje mi się też, że udaje mi się unikać tego, co jest przekleństwem drugiej strony debaty, czyli naiwności. Głupiego polskiego mitu rosyjskiej inteligencji, rosyjskiej duszy, mitu Rosji nieodgadnionej. Rosja jest taka jaka jest.
→Czego chce Putin?: Problem polega na tym, że my nie wiemy, czego chce Władimir Putin. Dlatego że jeszcze parę lat temu, nawet jeśli nie mieliśmy dotarcia do Putina, mieliśmy dotarcie do ludzi, którzy mają do niego dotarcie – i tak podstawie echa, które do nas docierało, byliśmy w stanie odtworzyć, o co mu chodzi. A dziś? Może jego partnerka jest zbyt giętka, a on zbyt stary i z tego powodu musiał dać komuś w zęby. Przepraszam, wiem że to brzmi absurdalnie, ale historia zna wiele przykładów wojen, które wybuchały z równie przyziemnych powodów. A może Putin w ogóle był przekonany, że nie będzie wojny – że wejdzie, Ukraińcy zdradzą i dadzą mu władzę na talerzu. A może chodzi o ceny surowców i rentę z eksportu. Lub wojna była potrzebna do tego, by – jak twiedzi Władimir Pastuchow – wziąć za mordę rosyjskie społeczeństwo. Ale ważne w dyskusji o Rosji jest jedno: umieć powiedzieć czasem „nie wiemy”.
→O polskiej debacie: Jesteśmy najbardziej ideowo pobudzonym krajem świata. Problem polega tym, że kiedy intelektualnie pobudzeni są kretyni, to nie wynika z tego wiele dobrego. W odróżnieniu od nas Rosjanie są skrajnymi cynikami.
